To miała być majówka idealna. Zapakowałam książki, parę moich ulubionych przepisów i materiały z wykładów, bo w końcu muszę ruszyć z moją pracą naukową. Ten ostatni temat w moim notesie wpisany jest w kategorii „w rozsypce” lub „zakwalifikowany do porażki” no ale nie samymi sukcesami człowiek żyje...
Moja idealna majówka, zaczęła się w ogóle nieidealnie, bo okazało się, że zapomniałam aparatu i wszystkie zdjęcia, które zobaczycie w tym wpisie zostały zrobione telefonem.
Finalnie, nie zrobiłam ani jednego zdjęcia produktom Sky and Soul, które na własnych plecach dźwigał mój Małżonek i próbował upchnąć w bagażniku naszego siedmioosobowego Land Rovera. Nie przyznałam się, że nie wzięłam aparatu, bo wyszło na to, że po prostu zrobiłam tym rzeczom niepotrzebną 500 kilometrową wycieczkę gratis…
Majówka zawsze będzie kojarzyła mi się z naszą rocznicą ślubu i ogromnymi imprezami, które kiedyś organizowaliśmy. Od kiedy jednak urodziłam Ritę, zarzuciłam wszystkie imprezy na rzecz domowego miru i podtrzymywania spokoju oraz ciszy. Z braku imprez wyniosłam jeszcze jedną ważną życiową lekcję. Są imprezy, jest dużo znajomych- nie ma imprez, znajomi jakby się ulatniają i zostają faktycznie tylko Ci, którzy jak to bywa w instytucji małżeństwa będą z Tobą „na dobre i na złe”
Ciężko znaleźć ukochaną ciszę z trójką dzieci dlatego uważam, że nadal nie doceniamy formy ukojenia jaką są spacery, oczywiście najlepiej poza miastem. Nasz dom na Mazurach to istna oaza spokoju, magiczne miejsce i totalne odludzie. Napiszę Wam szczerze, że nie rozumiem ludzi, którzy wypoczywają w wielkich hotelach, a z drugiej strony podziwiam, za umiejętność wypoczywania w gwarze i ten stoicki wręcz spokój, kiedy trzeba czekać podczas śniadania na stolik Ja chyba z tego wyrosłam, a może nawet zdziczałam skoro uwielbiam podglądać pszczoły, wąchać kwiatki i gonić motyle. Czasami żałuję, że nie mam takich umiejętności opisywania przyrody jaką ma na przykład Olga Tokarczuk, bo nasz dom na Mazurach jest niczym najwspanialszy zamek księżniczki, a ja mam nawet swojego księcia na białym koniu.
Majówka w Polsce (pod warunkiem, że jest ciepło) jest jednym z piękniejszych okresów w ciągu roku. To moment w którym trawa oraz liście są soczyście zielone i gołym okiem widać budzącą się do życia przyrodę. Nawet dywan z mleczy wydaje się tak zjawiskowy, że można zapomnieć, iż to po prostu chwasty (mimo, że mają niezwykłe właściwości) Majówka ma także to do siebie, że noce nadal bywają chłodne, a Cezary wie, jak kocham palący się po zmroku kominek. Szczególnie po kąpieli, kiedy mój organizm potrzebuje ciepła.
Wiosną kompot z rabarbaru smakuje jakby bardziej intensywnie, śladami mojej mamy wynoszę pościel na zewnątrz, na stół przynoszę tulipany z ogródka, a drzwi zdobią kolorowe wianki.
Wówczas mamy czas, aby na nowo poznać każdy zakątek naszej działki, no i sprawdzić jakie szkody spowodował mróz. Tutaj zawsze znajdzie się coś do zrobienia, szczególnie po okresie zimowym. Wspólnie z Ritą odpalamy bańki mydlane i oczywiście rysujemy kredą. Często wymyślamy zupełnie abstrakcyjne tematy do narysowania, ale to jest niesamowite jak tak proste czynności rozwijają dziecięcą wyobraźnię.
Wieczory to czas książek i bajek, szczególnie kocham klasyki J Jestem wierną fanką Czerwonego Kapturka, za to od zawsze bałam się Pinokia. Jak byłam mała miałam koszmar w którym to nos głównego bohatera rósł do niewyobrażalnych rozmiarów, a ja budziłam się z krzykiem. Nie raz śniło mi się też, że znajduję się we wnętrzu wieloryba, skąd nie mogę się wydostać. Bajka o Pinokio wyjątkowo nie przypadła mi do gustu w dzieciństwie, nie wspominając już, że sam fakt drewnianego chłopczyka przerażał mnie jak opowieść o Czarnej Wołdze.
Kończąc moją majówkową opowieść, oczywiście nie może zabraknąć piknikowego stołu, ceramiki z Ćmielowa i eko-papierowych kubeczków. Nasze palenisko znajduje się blisko jeziora, a tuż obok na drewnianym pomoście Amelia wędkuje. Ostatnio złapała 15 ryb i oczywiście wszystkim zwróciła wolność. Codziennie obserwuję ją i widzę jak bardzo jesteśmy do siebie podobne. Równie mocno jak ja, Amelia lubi chodzić własnymi ścieżkami. Ma własne zainteresowania, zupełnie inne pasje niż jej rówieśnicy i na szczęście dużo odwagi do spełniania się.
Sielanka minęła, powrót do Warszawy powitał mnie pełną skrzynką mailową i setkami telefonów. Czyli życie Jna szczęście kocham to życie nad życie